Zabieg: Revanesse Kiss – rewitalizacja ust
Gdzie: KLINIKA DR BEATA DETHLOFF
Testowała: Magda M.
O skórze:
Zauważyłam , że z wiekiem moje usta straciły jędrność. Wydawały mi się mniejsze i bardziej przesuszone. Chciałam zrobić coś, co nada im właśnie jędrności, nawilżenia i odżywi wargi, ale nie byłam absolutnie gotowa na powiększanie ust.
O zabiegu:
Pani Dr Beata przyjęła mnie osobiście i przeprowadziła ze mną wywiad na temat mojej skóry ogólnie i moich oczekiwań co do efektów zabiegu rewitalizacji ust. To było moje pierwsze doświadczenie, więc byłam dość zestresowana i zdawałam dużo pytań, ale przede wszystkim powiedziałam, że nie zależy mi na zmianie kształtu, a tym bardziej na powiększaniu ust. Pani doktor zapewniała, że w jej klinice wyłącznie zachowują naturalny wygląd. Zapowiedziała również, że przez kolejne 1-2 dni będą gorsze niż w dzień zabiegu. Mogę spodziewać się opuchnięcia i siniaków i ewentualnych grudek, które z czasem się wchłoną. W przygotowaniach do zabiegu pomagały również dwie miłe lekarki.
Na początku pani doktor posmarowała mi usta kremem znieczulającym na ok. 15-20 min. W oczekiwaniu na całkowite znieczulenie ust, raz jeszcze opowiedziano o zabiegu i o innych zabiegach, które pomagają w zachowaniu młodej zdrowiej skóry. Następnie krem został zmyty, a ja wcale nie czułam ust.
Pani doktor przygotowywała preparat i każdorazowo zapowiadała, co będzie robić. Trzy lekarki zajmowały się mną podczas zabiegu, co dawało duży komfort. Dodatkowo dostałam gumowe piłeczki do rąk, aby ściskając, odreagować stres. Przyznam, że korzystałam z nich cały czas, bo jednak wkuwanie igły było trochę bolesne. Pani doktor zrobiła iniekcję w połówkę górnej wargi i pokazała mi efekt, aby mnie uspokoić, że jest delikatny. Było kilka iniekcji w górne i dolne wargi wzdłuż linii warg oraz podparcie kącika ust.
Całość zabiegu trwała krótko – ok. 10 minut albo nawet krócej.
Na koniec pani doktor przemasowała usta, w celu lepszego rozprowadzenia preparatu, pokazując mi lusterku, jak to robi, abym mogła samodzielnie w domu to powtórzyć.
Dopytałam jeszcze o preparat, który został wykorzystany: był to niskousieciowany kwas hialuronowy (Revanesse Kiss), 1 ampułka /1 ml na całość.
Po zabiegu:
Po zabiegu otrzymałam zalecenia – smarowanie żelem z arniki, najlepiej chłodnym, czyli trzymanym w lodówce, przykładanie lodu na usta (nie bezpośrednio, lecz przez serwetkę z bawełny lub papierową, aby nie zmrozić). Ja dodatkowo łykałam arnikę homeopatyczną, bo mam wypróbowaną na siniaki i stłuczenia, więc wierzyłam, że na usta też pomoże 🙂 Stosowałam też automasaże ust raz dziennie.
Efekty zabiegu:
Bezpośrednio i do 1h po zabiegu usta były jeszcze znieczulone, a potem bolesne przy dotyku i opuchnięte. Następnego dnia było rzeczywiście gorzej, czyli wyszły drobne, ale widoczne siniaczki na dolnej o górnej wardze w miejscu iniekcji oraz spora opuchlizna. Skóra przy kącikach ust była opuchnięta. Przyznam, że nie czułam się komfortowo i trochę obawiałam się, że taki efekt dużych ust pozostanie. Ale tak się nie stało. Opuchlizna z dnia na dzień była mniejsza i wszystko ustąpiło 3-4. dnia po zabiegu. Przez te kilka dni przykrywałam siniaczki make-upem, aby były mniej widoczne.
Po kilku dniach po zabiegu poszłam na wizytę kontrolną, podczas której pani doktor raz jeszcze przemasowała mi usta i wówczas okazało się, że można to robić zdecydowanie mocniej, niż sądziłam. Nie trzeba się bać. Przy dotyku czułam jeszcze delikatny ból w miejscach iniekcji.
Jestem bardzo zadowolona. Usta są po prostu odżywione i nieco pełniejsze. Efekt jest delikatny i niewidoczny dla otoczenia. Ale usta wyglądają pełniej, jakbym pomalowała je błyszczykiem lub szminką.
O salonie:
Wszystko było perfekcyjne: od pani w recepcji po lekarzy specjalistów. Ludzie mili, dający poczucie komfortu i bezpieczeństwa.
ul. Nowogrodzka 21
00-511 Warszawa
tel. 791010000
www.drbeatadethloff.pl
