Trend: lip blushing
Wraz z wiekiem blednie kolor ust. Przywrócenie mu świeżości makijażem permanentnym (tak jak policzkom różem – stąd nazwa „lip blushing”) odmładza całą twarz, a usta stają się bardziej sexy – bez powiększania wypełniaczem (choć obydwa zabiegi można połączyć).
Zdecydowanie passe są usta intensywnie napigmentowane płaskim kolorem, z perfekcyjnie wyrysowanym konturem. Teraz w modzie jest makijaż permanentny, który przywraca ustom młodzieńczą świeżość i delikatny kolor – wyglądają tak, jakbyś je delikatnie zagryzła lub musnęła błyszczykiem albo półprzezroczystą pomadką. Albo… jakbyś właśnie się całowała :-)
Linergistka dobiera kolor do pigmentu twoich ust, zwykle aby stworzyć ten idealny – musi wymieszać kilka odcieni. Nie przejmuj się, jeśli w fiolce/podajniku pigment wygląda na bardzo intensywny (np. czerwony) – doświadczona linergistka wie, że „zagra” z kolorem i tonacją twoich warg i po delikatnym złuszczeniu się w pierwszych dniach po zabiegu zyska wymarzony odcień zbliżony do twojego naturalnego koloru ust.
Zobaczcie, jak wygląda zabieg pigmentacji ust (poddałam mu się w instytucie Sharley):
https://www.youtube.com/watch?time_continue=148&v=rAQRIcs-IAk
Jeśli dodatkowo chcesz powiększyć usta kwasem hialuronowym, najlepiej zaplanuj to na miesiąc przed makijażem permanentnym – nawilżone i wypełnione usta inaczej przyjmą barwnik (chodzi o odpowiedni dobór koloru). Bardzo dobrym zabiegiem, zwłaszcza na zimę, jest mezoterapia ust kwasem hialuronowym – bez efektu powiększenia lub z niezwykle delikatną korektą objętości. Taki zabieg działa na usta jak „krem od środka” – stają się wspaniale nawilżone i odżywione, zyskują blask i miękkość, a Ty nie musisz już stosować na nie balsamu (naprawdę!).