Test zabiegu: rewitalizacja skóry laserem pikosekundowym
Laseroterapia jest dziś jedną z najskuteczniejszych metod rewitalizacji, przebudowy i odmładzania skóry. Laser pikosekundowy to wyjątkowo skuteczna technologia tego typu, ponieważ wykorzystuje bardzo krótkie (nanosekundowe), ale silne impulsy, które w kontrolowany sposób uszkadzają głębokie warstwy skóry, uruchamiając w niej procesy naprawcze. W warszawskiej Klinice Elite – które od lat jest uznanym centrum laseroterapii – Iwona przetestowała laser pikosekundowy Discovery Pico w wersji „medycznej”. Poznajcie jej wrażenia!
Jak działa laser pikosekundowy?
Lasery pikosekundowe pojawiły się na rynku kilka lat temu – najpierw jako nowa technologia do usuwania tatuaży. Pikosekunda to jednobilionowa część sekundy (10-12s), a więc jest ona 1000 razy krótsza od nanosekundy stosowanej we wcześniejszych laserach. Aplikacja energii w tak krótkim czasie wywołuje zjawisko fotomechaniczne, a nie termiczne. Dochodzi wtedy do powstania fali uderzeniowej mechanicznie rozbijającej cząsteczki barwnika (w przypadku tatuaży czy przebarwień) i uszkadzającej w kontrolowany, precyzyjny sposób tkankę. Wiąże się to z krótszym okresem rekonwalescencji i daje naprawdę spektakularny i wszechstronny efekt odmłodzenia skóry. W Klinikach Elite stosowany jest laser pikosekundowy najnowszej generacji – Discovery Pico, oparty na ultrakrótkich impulsach, o dwukrotnie większej mocy niż dotychczas stosowane urządzenia tego typu.
Jak wygląda zabieg?
– Zabieg wykonywałam u dr n. med. Olgi Warszawik-Hendzel, specjalisty dermatologa i lekarza medycyny estetycznej z Klinik Elite. Doktor zaleciła mi laser Discovery Pico w wersji „na maksa”, uprzedzając mnie, że będzie się to łączyło z kilkudniową rekonwalescencją, ale chwilowy dyskomfort wart jest spektakularnego efektu odmłodzenia – mówi Iwona. – Zrobiłyśmy go w piątek, więc miałam czas w weekend, aby dojść do siebie. Przed zabiegiem skóra została znieczulona kremem Emla. Muszę przyznać, że w Klinice Elite znieczulenie jest robione po mistrzowsku: gruba warstwa, na to folia, prawie godzina czekania, aż maść dobrze zadziała. A wiem, że niestety różnie z tym bywa w innych miejscach… Dzięki temu zabieg, choć nie należał do najprzyjemniejszych, był absolutnie do zniesienia. Nie miałam odczucia pieczenia, jak po innych laserach (rozgrzewających tkanki), bardziej było to pulsacyjne pieczenie, szczypanie, jakby ktoś pstrykał mi w skórę gumką recepturką. Zabieg na twarz i szyję trwał jednak krótko, dosłownie kilka minut – dr Olga Warszawik-Hendzel ma naprawdę bardzo wprawną rękę!
Jak wygląda rekonwalescencja po zabiegu?
– Zabieg można robić na niższych parametrach, wtedy skóra jest jedynie lekko zarumieniona i obrzęknięta – wyjaśnia dr Olga Warszawik-Hendzel z Kliniki Elit. – Uważam jednak, że większy sens ma wykonywanie go na wyższych parametrach, co prowadzi do bardzo silnego procesu naprawczego, jednak wiąże się z uszkodzeniem naskórka i wymaga 2-3 dni rekonwalescencji. Gdy pacjentka robi zabieg w piątek, w poniedziałek może już spokojnie iść do pracy i to w pełnym makijażu. W ciągu tych dni skórę trzeba mocno nawilżać i natłuszczać, stosując np. specjalne kremy regenerujące po zabiegach. Nie wolno „dłubać” przy skórze ani wystawiać jej na słońce. Stosowanie kremów z wysokimi filtrami jest obowiązkowe.
Iwona w trakcie rekonwalescencji stosowała krem naprawczy Avène Cicalfate. – Drugiego dnia skóra wyglądała podobnie jak pierwszego, widoczne były na niej ślady krwi i drobne strupki. Troszkę mnie swędziała, więc musiałam często smarować ją kremem, aby złagodzić to uczucie i powstrzymać się przed drapaniem. Dwa dni po zabiegu skóra wyglądała już o niebo lepiej, a trzeciego dnia mogłam spokojnie „wyjść do ludzi” po wykonaniu makijażu – byłam już nawet na wieczornej imprezie :-) Zabieg Discovery Pico robiłam już dwa razy, w odstępie co miesiąc. Po pierwszym byłam lekko przerażona stanem skóry, bo nie wiedziałam, czego się dokładnie spodziewać. Na drugi zabieg szłam już jednak z radością, zachęcona już uzyskanymi efektami!