Testy redakcji: dieta odchudzająca HCG
O tej diecie myślałam już od dawna. Dieta HCG trwa bowiem tylko 3 tygodnie (+ kolejne trzy tzw. okresu stabilizacji) i przynosi spektakularne efekty w szybkim tempie – o to mi chodziło! Przekonała mnie do niej historia ambasadorki marki, Teresy Misztal, która przeszła tę dietę trzykrotnie, tracąc w sumie 25 kg (jej komentarz na filmiku pod tekstem). Mimo że spożywałam tylko 500 kcal dziennie, dzięki specjalnym (co ważne, bezhormonalnym!) kroplom HCG nie odczuwałam wielkiego głodu, a waga spadała dzień po dniu. Czułam się też świetnie i, co ważne, miałam energię do codziennych ćwiczeń pod okiem mojego trenera!
Testowała: Iwona Czapran, SEO naszego wydawnictwa
Na czym polega dieta HCG?
Mówiąc krótko – na obniżeniu kaloryczności do 500 kcal dziennie, całkowitym wykluczeniu tłuszczy (nawet tych zdrowych) oraz „oszukiwaniu” organizmu. :-) W klasycznej głodówce wygłodzony organizm szybko przełącza się na tryb oszczędzania energii. W jaki sposób? Po pierwsze, zmniejsza ilość wody w organizmie, masę mięśniową (gdyż mięśnie zużywają mnóstwo energii) i rozrzedza kości. Po drugie – magazynuje tłuszcz, a ty czujesz się osłabiona i rozdrażniona. Jeszcze większy problem pojawia się, gdy zaczynasz normalnie jeść – wszystkie kalorie znowu są magazynowane przede wszystkim jako tłuszcz i pojawia się efekt jo-jo.
Natomiast w diecie HCG – choć dostarczasz do organizmu jedynie 500 kalorii dziennie – podwzgórze wydaje zupełnie inne polecenie organizmowi niż wtedy, gdy stosujesz typową dietę niskokaloryczną. Dzięki kroplom z informacją hormonu gonadotropiny kosmówkowej (jedynie informacją, a nie fizycznym związkiem – to ważne!!!), organizm nie jest przełączany na tryb „głód – oszczędzanie” (z bezwzględnym oszczędzaniem kalorii), ale na tryb „głód – konieczność przekazania jak największej ilości energii do celów zabezpieczenia prawidłowego rozwoju”. Dzięki temu masz do wykorzystania od 2500 do 3500 kcal – dzięki temu masz siłę i energię, świetnie się czujesz, a głód nie jest dokuczliwy.
Przeczytaj więcej o mechanizmie działania diety HCG >
Moje 21 dni na diecie
Zaczęłam od dwóch dni tzw. doładowania, które wypadły akurat w święta wielkanocne. W tym czasie trzeba zjeść naprawdę dużo – nawet 4000 kcal każdego dnia, co – uwierzcie – nawet w święta nie było łatwym zadaniem. Jednak myśl o tym, że przez kolejne tygodnie będę „głodować”, mocno mnie motywowała:-). Doładowanie jest ważnym etapem i nie można go pominąć. Potem 21 dni właściwej diety. Od firmy produkującej krople HCG dostałam całą książkę z rozpisanymi zasadami diety i pomysłami na posiłki – generalnie dziennie mogłam spożywać głównie warzywa i 200 gr chudego mięsa (rozłożonego na dwa posiłki – ważne: nie może to być ten sam rodzaj białka), i niewiele owoców: jedno jabłko lub grapefruit, kilka truskawek . Do tego 3 razy dziennie zażywałam po 12 kroplki HCG – jest to bezsmakowy czysty preparat z organiczną informacją gonadotropiny kosmówkowej, który nie zawiera jakiegokolwiek fizycznego hormonu. To ważna informacja dla wszystkich osób, które boją się zażywać prawdziwe hormony (choć sama znam lekarzy, którzy je wykorzystywali w diecie i twierdzą, że nie ma w tym nic niebezpiecznego). Uzupełnieniem są suplementy, takie jak witamina C, piperyna czy spirulina.
Moje dzienne menu wyglądało więc codziennie mniej więcej tak:
- Kawa
- Owoc
- Białko 100 gr + warzywa
- Dwa chlebki typu Waza
- Białko 100 gr + warzywa
W ciągu dnia wypijałam ok. 2,5-3 l wody. Kończyłam jeść o 19.00. Uwaga! Zabronione są „tłuste” warzywa (np. awokado czy oliwki), a także orzechy i nasiona.
Pierwsze dni były dosyć trudne – wiadomo, mniej posiłków, mniej jedzenia, a wiosna kusi owocami, lodami i sezonowymi smakołykami:-) Jednego dnia zapomniałam zabrać do pracy krople – i wtedy, rzeczywiście, głód mi doskwierał. Po 4 dniach organizm przyzwyczaił się i bez problemu dotrwałam do końca diety, choć pokusy były, nie powiem. Z gotowaniem też nie miałam kłopotów – mało jedzenia, to i mało pichcenia. W momentach kryzysu dzwoniłam (czasami nawet późnym wieczorem) do Teresy Misztal, ambasadorki diety HCG i coacha żywieniowego. Muszę przyznać, że rozmowy z nią były bardzo motywujące i „podtrzymujące” – naprawdę polecam, to działa! Teoretycznie 1-2 odstępstwa nie niweczą całej diety (wystarczy ją wtedy wydłużyć), ale dzięki Teresie udało mi się tego uniknąć.
Uwaga! Regularnie ćwiczę pod okiem trenera osobistego przynajmniej 3-4 razy w tygodniu. Trochę się obawiałam, że jedząc 500 kcal dziennie nie będę mieć siły na tak intensywny trening. Okazało się jednak – ku jego i mojemu zdziwieniu – że trenuję bez problemu, a nawet z podwójną energią (stając się mimowolnie ambasadorką diety HCG w mojej siłowni).
W czasie diety nie można stosować tłuszczu pod żadną postacią – nawet na skórę. Musiałam więc odstawić lipidowe kremy i olejki dwufazowe do demakijażu – wygodną opcją jest zaopatrzenie się od razu z dietą w specjalne produkty polecane w okresie jej trwania.
Okres stabilizacji
Jestem właśnie na jego końcówce. Stosuję teraz drugi rodzaj kropli informacyjnych – co ma mi pomóc we „wbudowaniu” nowych nawyków żywieniowych i zmianie stylu żywienia na stałe. Staram się gotować wg przesłanych z firmy przepisów – są one przygotowane z zastosowaniem Tabeli Gęstości Pokarmowej ANDI opracowanej przez dr. Joela Fuhrmana i opisanej w propagowanej przez niego „Diecie nutritariańskiej”. Generalnie wszystko sprowadza się w tym do stosowania w przygotowywaniu posiłków produktów najbardziej efektywnych i potrzebnych człowiekowi – ze względu na największą zawartość w 1 kcal takiego produktu niezbędnych do życia makro- i mikroelementów oraz witamin. Każdy człowiek potrzebuje bowiem do życia 20 aminokwasów, 20 witamin i ponad 100 makro- i mikroelementów. Oczywiście, zdarzają mi się też odstępstwa (wiadomo, majówkowe spotkania z przyjaciółmi i rodziną) – ale nie traktuję ich jako „punktu wyjścia” do dalszego obżarstwa – co często zdarza się po zakończeniu diety.
Terasa Misztal zdradziła mi swój sprytny sposób na utrzymanie wagi – ważyć się codziennie i jeśli waga pójdzie nam do góry (u mnie ok. 40 dag przez majówkę) – od razu ją obniżać, np. robiąc sobie jeden dzień tylko jabłkowy albo rezygnując z kolacji. To rzeczywiście ma sens!
Efekty
Na diecie HCG kobiety chudną średnio ok. 8-10% – co ważne tylko z tych miejsc, gdzie jest go w nadmiarze (potwierdzam, u mnie to przede wszystkim brzuch, który był oporny nawet na regularne treningi!). Ja zrzuciłam 7 kg, dodatkowo skóra twarzy stała się widocznie ładniejsza, gładsza i bardziej promienna (zauważone przez kosmetyczkę). Od wielu miesięcy borykałam się też z alergicznymi zmianami skórnymi głównie na dłoniach – wszystko też się ładnie wygoiło. Czuję się lekko, mam dużo energii i zapału, aby utrzymać wagę, a może nawet jeszcze troszkę ją obniżyć (mój plan to jeszcze minus 3 kg). Okazało się, że wcale nie potrzebuję takich dużych ilości jedzenia, aby czuć się dobrze i mieć mnóstwo energii do ćwiczeń na siłowni – ok. 1000 kcal dziennie spokojnie mi wystarcza. Wcześniej tyłam głównie z powodu częstego… pieczenia i jedzenia ciast, które uwielbiam:-) Dietę gorąco polecam – zwłaszcza wszystkim niecierpliwym i borykającym się z miejscowo zlokalizowanym, opornym tłuszczykiem. Szybkie efekty motywują do działania!
Poznajcie też historię p. Teresy i dowiedzcie się więcej o diecie HCG:
Anonim |
Tak, dieta jest skuteczna, tylko potem grzeszki wracają i waga też :(